Troja- obrazy ze snu Henryka Schlimanna
|
Troja to obecnie duża atrakcja turystyczna. Daleko jej jednak do najsłynniejszych stanowisk w Grecji i we Włoszech. Umiejscowiona poza obszarem Unii Europejskiej, a przecież nie dużo dalej od serca Europy. Wśród turystów prawie wyłącznie obcokrajowcy. Dojeżdżając na miejsce wyglądałem obrazu homerowskiego wzgórza. Przywitał mnie górujący nad wszystkim drewniany koń; symbol wojny trojańskiej i niewątpliwa atrakcja dla dzieci i nie tylko, udostępniająca wszystkim swoje wnętrze. Z wzniesionego na ponad 6 m grzbietu roztacza się widok na okoliczne wzgórze otoczone drzewami i krzewami, ponad którym dominuje półkopuła ażurowego zadaszenia, ochraniająca konstrukcje zbudowane z wysuszonej na słońcu gliny.
Więcej niż skromny budynek muzeum daje trochę wytchnienia od skąpanych w słońcu i nagrzanych ruin, ale prawie wcale wiedzy. Pojedyncze skorupki, trochę kopii i kilka tablic informacyjnych. W kierunku wzgórza prowadzi szeroka aleja, wzdłuż której zgromadzono liczne kolumny i fragmenty rzeźb antycznych, pochodzące nie tylko z samego Hissarliku, ale i innych okolicznych stanowisk. W zacienionym ogródku podziwiać można ogromne gliniane pithosy, stojące pośród fragmentów architektonicznych i murków wprowadzających w atmosferę archeologicznych odkryć.
Dalej antyczne stopnie wiodą w kierunku wzgórza. Czy na pewno antyczne? Na Hissarliku trwają nie tylko badania archeologiczne. Prowadzona jest rekonstrukcja fragmentów architektury, pochodzących głównie z czasów rzymskich, kiedy to po raz pierwszy Troja stała się atrakcją religijno-turystyczną. Zewnętrzny pierścień budowli i murów z przełomu er otacza zasadnicze wzgórze, które Schliemann nazwał "cebulą" z racji licznych nawarstwień kulturowych.
Droga do wnętrza prowadzi wzdłuż imponującego muru obronnego z pozostałościami prostokątnej wieży. Jednej z dwu wzmacniających system obronnych fortyfikacji. Umocnienia z dopasowanych ściśle kamieni, łączonych bez zaprawy, należą do fazy VI i VII, a zatem dają wyobrażenie o wyglądzie miasta w czasach wojny trojańskiej. Mury lekko nachylone do wnętrza stwarzają iście cyklopowe wrażenie szczególnie dla osób stojących u podnóża.
Przez dwie, widoczne z trasy turystycznej bramy, wiodły ulice ginące w głębi w gmatwaninie ścian budynków z różnych faz zabudowy. Troja Schlimanna to miasto o około tysiąc lat wcześniejsze niż to opisane na kartach Iliady. O tej pomyłce przesądziło odnalezienie tzw. "skarbu Priama", ukrytego u podstawy muru fazy II, który siłą rzeczy odkrywca uznał za homerycką Troję. Fragmenty warstwy II z trudem można dostrzec w różnych rejonach wzgórza i daleko im do monumentalizmu znanego m.in. z adaptacji filmowych.
Na szczycie wzgórza najpierw dech zapiera ... silny wiatr, a następnie rozciągający się stąd prawdziwie imponujący widok w kierunku południowo-wschodnim, m.in. na płaską i rozległą dolinę zamkniętą niewielkim wzgórzem i dalej ograniczoną błękitnym bezkresem morza, po którym - jak przed trzema tysiącami lat - pływają statki handlowe. Sucha obecnie dolina, w czasach Achajów była żeglowną zatoką podchodzącą na kilkaset metrów do podnóża wzgórza Hissarlik. Nad brzegami tej zatoki znajdował się -według Homera - obóz wojsk greckich i to stamtąd musieli trojańczycy na swoją zgubę przyciągnąć olbrzymiego konia.
Niemal w samym centrum wzgórza znajduje się wcinający się w głąb warstw wykop Henryka Schlimanna z lat 1870 i 1871. Porosły roślinnością i niemal nieczytelny, ujawnia liczne murki wewnętrznych zabudowań. W tym miejscu odsłaniają się niemal wszystkie warstwy osadnictwa: od warstwy II poprzez VI i VII aż do Troi IX. Jest tu bardzo cicho i spokojnie w porównaniu z gwarnymi miejscami widokowymi będącymi "wąskim gardłem" wytyczonych tras turystycznych. Dotarłem do początków romantycznego okresu archeologii. Mało kto zdaje sobie sprawę, że to w tym miejscu rozpoczęła się na nowo historia homerowskiej Troi.
Obecny Ilion to obraz wielu lat intensywnych badań, m.in. prof. Manfreda Korfmanna. Przed nim byli inni. Dla wielu jest ciekawostką, że pierwsze wykopaliska przeprowadził na wzgórzu Aleksander Macedoński. Hissarlik przekopywał wcześniej niż Schliemann niejaki Frank Calvert, Brytyjczyk w amerykańskiej służbie dyplomatycznej. Dla mnie jednak, a także - jak myślę - dla znakomitej większości trafiających tu miłośników przeszłości, Troja pozostanie spełnionym snem małego chłopca, który miał tyle samo wiary ile szczęścia, złotym snem Henryka Schliemanna.
|