Aby zrozumieć, jak odmienne od obecnego
było środowisko naturalne człowieka
z Janisławic, warto udać się do ostatnich
w Europie reliktów prastarych lasów jak np.
puszcza białowieska. Skąd wiemy, że ludzie
współcześni człowiekowi z Janisławic żyli
w takim lesie? Ponieważ dzika puszcza była
wtedy wszędzie – porastała całą środkową
część naszego kontynentu.
W ciągu pierwszych kilku tysięcy lat po
zakończeniu epoki lodowcowej środowisko
zmieniało się pod wpływem stale postępującego
ocieplenia. Były to zmiany z pewnością
niedostrzegalne z perspektywy ludzi
żyjących w tamtym czasie, jednak widoczne
z dystansu tysięcy lat, które dzielą nas od
czasów mezolitycznych łowców-zbieraczy.
Na podstawie badań naukowcy wydzielili
trzy okresy zmian środowiska naturalnego.
Pierwszy z nich, zwany okresem preborealnym,
był w niektórych regionach Europy
Północnej łącznikiem między schyłkiem epoki lodowco-
|
|
wej (plejstocenu) a rozpoczynającym
się okresem globalnego ocieplenia
– holocenu, czyli epoki, w której i my żyjemy.
Wówczas w Europie Północnej pojawiły się
pierwsze lasy, stopniowo zajmujące obszary
będące dotychczas rozległą, otwartą zimną
przestrzenią – tundrą. To właśnie w trwającym
tysiąc kilkaset lat okresie preborealnym
(9600–8150 p.n.e.) w naszej części Europy
pojawili się pierwsi mezolityczni łowcy-zbieracze,
zajmując miejsce ostatnich ludów epoki
lodowcowej, zwanych łowcami reniferów.
Środowisko z tamtego okresu przetrwało do
dzisiaj w północnej części Skandynawii oraz
Ameryki Północnej.
Następujący po nim okres borealny
(8150–6950 p.n.e.) cechował się stopniowym
ocieplaniem, w efekcie którego pojawiły
się pierwsze lasy mieszane z drzewami
liściastymi, a wraz z nimi zwiększało się
bogactwo fauny leśnej. Środowisko stawało
się coraz bogatsze i atrakcyjniejsze dla myśliwych
i zbieraczy zamieszkujących środkowoeuropejskie
lasy.
|
|
W mezolicie dzika puszcza była wszędzie – porastała całą środkową część naszego kontynentu. Fot. J. Bobrzycka
|
|
Kolejny okres, zwanym atlantyckim
(6950–3800 p.n.e.), był najcieplejszy i zarazem
najbardziej wilgotny w całym holocenie.
Większość Europy Środkowej porastały
wówczas gęste lasy liściaste. W takim właśnie
środowisku żył „człowiek z Janisławic”.
Aby zrozumieć przyczyny tych globalnych
zmian zachodzących w przyrodzie i odciskających
swe piętno na kulturze ludzi żyjących
w tamtych czasach należy spojrzeć…
w niebo. Wyjaśnień dostarcza nie ziemia
i znajdowane podczas wykopalisk zabytki,
lecz kosmos. Przyczyną zmian, które zaczęły
kształtować środowisko i przyrodę wokół
nas, było słońce, roztapiające olbrzymi lodowiec
pokrywający sporą część Europy i Ameryki.
Narastające na półkuli północnej przez
dziesiątki tysięcy lat lodowce uwięziły mnóstwo
ziemskiej wody. Kilkanaście tysięcy lat
temu nachylenie
|
|
globu ziemskiego zaczęło się
jednak zmieniać, w efekcie czego zmienił się
także kąt padania promieni słonecznych. Zainicjowało
to stopniowe roztapianie lodowców,
które oddawały w ten sposób olbrzymią
ilość wody. Żywioł ten miał także niezwykłe
znaczenie w kształtowaniu świata po epoce
lodowcowej. Istotnie wpłynął na charakter
kultury ludzi żyjących w tamtym czasie
w Europie Północnej i Środkowej.
W efekcie stale roztapiającego się lądolodu
pokrywającego Skandynawię kształtowała
się linia brzegowa Europy północnej
– od Brytanii po Finlandię. Najbardziej dynamicznie
zmiany te następowały w strefie
dzisiejszego Morza Północnego, a zwłaszcza
Morza Bałtyckiego. Bałtyk jest bowiem rezultatem
globalnych zmian naturalnych, jakie
zaszły w Europie Północnej na przełomie
epoki lodowcowej i na początku stale ocieplającego
się holocenu.
|
|
Okres atlantycki (6950-3800 l.p.n.e.) - był najcieplejszy i najbardziej wilgotny w całym Holocenie. Większość Europy środkowej porastały gęste lasy liściaste. To właśnie w takim środowisku żył człowiek z Janisławic. Fot. Ł. Smoliński
|
|
Następujące w początkach Holocenu roztapianie się lądolodu skandynawskiego ukształtowało pośrednio sieć rzek i jezior na lądzie. W efekcie krajobraz Europy środkowej różnił się pod tym względem od obecnego. Szacuje się, że ilość zbiorników śródlądowych była wówczas trzykrotnie większa niż obecnie. Fot. Ł. Smoliński
|
|
Proces kształtowania się morskiej linii
brzegowej w Europie Północnej bardzo poważnie wpłynął na charakter kultury mezolitycznych
łowców-zbieraczy. Powstające
Morze Bałtyckie i związane z nim środowisko
oferowało nowe możliwości zdobywania
pożywienia. Przeobrażenia, jakie zachodziły
w Europie Północnej po epoce lodowcowej,
dotknęły nie tylko samego kontynentu
i krajobrazu obszarów przybrzeżnych. Pośrednio
odbiły się też na mieszkańcach tego
regionu, wpływając na charakter relacji
między osiadłymi tu ludami. Dynamicznie
zmieniająca się linia brzegowa mórz Europy
Północnej wymuszała przemieszczanie się
ludzi i zakładanie siedlisk w nowych miejscach.
Takie migracje, z reguły w kierunku
południowym i południowo-wschodnim, sprzyjały kontaktom z innymi plemionami myśliwskimi.
|
|
Ludność zamieszkująca
wcześniej obszary przybrzeżne przemieszczając
się, trafiała bowiem na obszary, które
nie zawsze były ziemią dziewiczą. Trafiała
na zasiedlone już wcześniej łowiska i rewiry
myśliwych od pokoleń w danej okolicy.
Jaki był charakter tych kontaktów, trudno
jednoznacznie dziś ocenić, chociaż jest kilka
przesłanek wskazujących, iż nie zawsze
były to kontakty łagodne i pokojowe. Należy
bowiem zauważyć, że to właśnie z mezolitu
pochodzą najwcześniejsze i stosunkowo
liczne ślady konfliktów między poszczególnymi
grupami ludności. Konflikty te można
bez przesady nazwać zbrojnymi. Świadczą
o tym odnajdowane na mezolitycznych
cmentarzyskach Europy Północnej (Dania,
Szwecja) kości ludzkie z wbitymi grotami
krzemiennymi – najpewniej pochówki ofiar
wrogich łuczników.
|
|
W efekcie stale roztapiającego się lądolodu pokrywającego Skandynawię kształtowała się linia brzegowa Europy północnej – od Brytanii po Finlandię. Najbardziej dynamicznie zmiany te następowały w strefie Morza Bałtyckiego. Bałtyk jest bowiem rezultatem globalnych zmian naturalnych, jakie zaszły w Europie północnej na przełomie epoki lodowcowej i w początkach stale ocieplającego się Holocenu. Fot. Ł. Smoliński
|
|
Rzeki stanowiły główne szlaki komunikacyjne ludności mezolitycznej.
Fot. J. Bobrzycka
|
|
Z szerokich pni drzewnych wykonywano łodzie dłubanki, które są dzisiaj znajdowane podczas
podwodnych wykopalisk archeologicznych na mezolitycznych stanowiskach. Fot. Ł. Smoliński
|
|
Przemieszczanie się osadnictwa łowców
mezolitycznych, zamieszkujących regiony
sąsiadujące z Morzem Północnym lub Bałtykiem,
było najczęściej procesem powolnym,
trwającym dziesiątki, nawet setki lat,
a więc procesem niezauważalnym w skali
pojedynczego pokolenia. Ale były też miejsca
w Europie Północnej, gdzie zmiany te
były bardzo gwałtowne, a wręcz katastrofalne w skutkach. Przykładem może być
potężne tsunami, które miało miejsce około
7300 lat temu w południowej części dzisiejszego
Morza Północnego. Na skutek potężnego
podmorskiego osuwiska u wybrzeży
dzisiejszej Norwegii powstała ponad 10-metrowa
fala, która zalała duże obszary lądowe,
łączące wówczas Brytanię z Jutlandią.
W efekcie tego kataklizmu, zwanego dziś
tsunami Storegga, zagładzie uległo osadnictwo
na bardzo dużym obszarze. O jego
obecności w tym miejscu, nazywanym Doggerland,
świadczą jedynie liczne znaleziska
z badań podmorskich, ilustrujące bogactwo
kultury, która rozwijała się przez setki lat
na terenie zalanym obecnie wodami Morza
Północnego.
Następujące w początkach holocenu roztapianie
lądolodu skandynawskiego skutkowało
nie tylko podniesieniem poziomu wody
w Morzu Bałtyckim o kilkadziesiąt metrów, ale także – pośrednio – kształto-
|
|
wało sieć
rzek i jezior na lądzie.
W efekcie krajobraz
Europy Środkowej różnił się, niekiedy dość
znacznie, od obecnego. Szacuje się, że liczba
zbiorników śródlądowych była wówczas nawet
trzykrotnie wyższa niż obecnie.
Jeszcze do niedawna czynnikiem kluczowym
dla lokalizacji osadnictwa był dostęp
do wody. Dlatego też mezolityczne obozowiska
zakładano tuż przy zbiornikach wodnych:
jeziorach, strumieniach lub mniejszych
i większych rzekach. Do wodopoju przychodziły
też leśne zwierzęta, były to także miejsca
spotkań z innymi mieszkańcami lasu:
ludźmi innych plemion. Prawdopodobnie,
tak jak dziś, rzeki wyznaczały granice terytoriów
należących do odmiennych kulturowo
grup ludzi.
Badania kości, kamieni i innych szczątków,
jakie pozostawili po sobie ci ludzie,
pozwalają naukowcom na określenie, w jaki
sposób żyli i jak wyglądała ich strategia funkcjonowania
w środowisku naturalnym. Ale
jest to wiedza bardzo szczątkowa. Trudno
dziś powiedzieć, jak ludzie w mezolicie rozumieli
otaczający ich świat. Z całą pewnością,
aby móc eksploatować środowisko, trzeba je
najpierw zrozumieć. Kilka tysięcy lat trwania
kultury ludzi mezolitycznych jest dowodem,
iż ostatni europejscy łowcy-zbieracze
umieli połączyć w całość pozornie niezależne
informacje płynące z otaczającego ich świata
i czerpać z nich maksymalne profity.
|
|
Wyobrażenie obozowiska mezolitycznego i jego organizacja, na podstawie danych z wykopaliska archeologicznych. Rys. M. Rdzanek
|
|
Rekonstrukcja mezolitycznego szałasu w Muzeum w Brodnicy. Fot. Ł. Smoliński
Połów ryb za pomocą ościenia. Rys. M. Rdzanek
|
Polowanie z łukiem. Znane są świadectwa przebierania się w kostium z kości i skór zwierzęcia, na które polowano, w tym wypadku – jelenia. Rys. M. Rdzanek
Obfitość pożywienia w słodkich wodach rzek i jezior spowodowała rozwój rybołówstwa. Rozstawiano także pułapki na ryby i skorupiaki. Rys. M. Rdzanek
|
|